Wydawnictwo Czarne po cyklu
kapitalnych reportaży Jacka Hugo-Badera („Biała gorączka”, „W rajskiej dolinie
wśród zielska” i „Dzienniki kołymskie”) z podróży po Rosji, głęboko
przejmujących i pokazujących spustoszenia jakie poczynił słusznie (chociaż
niestety nie do końca) miniony ustrój zarówno w przyrodzie, jak i w mentalności
jej mieszkańców, wydało kolejną świetną pozycję. Jest to książka Konstantego
Usenki „Oczami radzieckiej zabawki...”. To szczególna pod wieloma względami
oferta wydawnicza. Przedstawia bowiem nie tylko narodziny i rozwój niezależnej
muzyki rockowej w ZSRR, a potem w Rosji, ale umieszcza ją na szerokim tle
obyczajowym, społecznym, kulturowym i politycznym. Pokazuje, jak w niemożliwym,
przeklętym czasie, w całkowitej niemalże izolacji od świata zewnętrznego
(żelazna kurtyna), powstawała rosyjska kontrkultura i związana z nią awangarda
muzyczna. Cezura czasowa to druga połowa lat 80. XX w. po rok 2011, z
licznymi odniesieniami do lat wcześniejszych.
Autor jest nietuzinkowym muzykiem
- klasycznie wykształcony wiolonczelista, członek wielu zespołów punkowych,
nowofalowych i industrialnych (np. The Leszczers, Super Girl & Romantic
Boys, 19 Wiosen), tekściarz, producent, didżej, dziennikarz (m. in.
współpracuje z pismem Lampa). Pochodzi z inteligenckiej rodziny o
polsko-rosyjskich korzeniach. Matka Danuta Wawiłow była znaną autorką książek
dla dzieci, tłumaczką i animatorką życia kulturalnego młodzieży (prowadziła Klub Ludzi Artystycznie Niewyżytych - młodzieżowy,
alternatywny ruch artystyczny). Ojciec Oleg Usenko był rosyjskim dyplomatą.
Kostek urodził się w Warszawie, ale często bywał u swoich dziadków w Rosji,
mógł więc bezpośrednio obserwować, poznawać, i jak sam przyznaje, chłonąć
tamtejszą rzeczywistość. Dzięki pasjom matki Kostek bardzo szybko znalazł swoje
miejsce w niezależnym młodzieżowym środowisku artystycznym.
Usenko
zadziwia swoją erudycją i niezwykle
rzetelnym warsztatem niemalże zawodowego historyka-archiwisty (w książce roi
się od nazwisk i nazw zespołów, jest zaopatrzona w słownik młodzieżowego slangu
rosyjskiego, szczegółowe kalendarium i bibliografię). Nie jest to jednak
opracowanie dotyczące tylko i wyłącznie muzyki alternatywnej, ale przede
wszystkim opowieść: (…) o przeklętym czasie i nieugłaskanych artystach, o
których nie chcieliśmy chyba nic wiedzieć, bo to działo się przecież u
„kacapów”. Na szczęście rockowy archeolog Usenko swoją misję wypełniania
białych plam w naszych mózgach wykonał lepiej niż Indiana Jones - (fragment
recenzji M. Owczarka).
Geograficzną mapę
radzieckiej, a następnie rosyjskiej podziemnej muzycznej kultury niezależnej
wyznaczają trzy główne ośrodki -
Leningrad (Petersburg), Moskwa i Syberia (Nowosybirsk, Omsk). Głównym
bohaterem, legendą i punktem odniesienia jest postać i losy Wiktora Coja
– lidera kultowej w Leningradzie i w całej Rosji grupy Kino. Nieżyjący
już Coj (zginął tragicznie w 1990 r. w wypadku samochodowym) był
półkoreańczykiem o chmurnej urodzie Bruce'a Lee. Jego legenda wciąż
jest w Rosji żywa i jest symbolem stylu życia dla wszystkich tzw. nieformałów -
ludzi chcących żyć niezależnie, na własny rachunek, niepokornych.
Leningrad, w którym żył i tworzył
Coj z racji swojego położenia w delcie Newy nad Zatoką Fińską, miał dużo
łatwiejszy kontakt z Zachodem. Piotr I Wielki - miłośnik wszystkiego co
Wiktor Coj
angielskie i holenderskie,
wybudował w mieście Kunst Kamerę - kolekcja dzieł
sztuki, numizmatów, zabytków starożytnych, egzotycznych przedmiotów i innych
osobliwości. Petersburg jako pierwszy w imperium rosyjskim łapał wszelkie
zachodnie nowinki i szybko zyskał sławę jako stolica wszelkiej maści cudaków,
dziwaków i jak powiedzielibyśmy dzisiaj, freaków. To tutaj także rodziły się i
kształtowały awangardowe kierunki w sztuce i literaturze rosyjskiej (np.
neosymbolizm czy futuryzm). W leningradzkich pustostanach działało wiele
nielegalnych pracowni artystycznych, zalążków dzisiejszych squatów, w których
skupiało się życie niezależnej kulturalnej bohemy. Charakterystyczną cechą
niezależnych grup muzycznych z Leningradu były odniesienia do tradycji
rosyjskiej awangardy artystycznej z początków XX wieku. Muzyka zespołów kipiała
humorem (często wisielczym), groteską, ironią i pastiszem. Przede wszystkim
wynikało to z niemożności mówienia wprost, otwartym tekstem o absurdach,
strachu i beznadziejnym życiu w socrealizmie.
Drugą
znaczącą postacią muzycznej sceny niezależnej, której Usenko poświęca sporo uwagi,
jest Piotr Mamonow - lider
moskiewskiej grupy Zvuki Mu.
Piotr Mamonow (pierwszy z
lewej) i Zvuki Mu
Zespół Mamonowa był przedziwną
hybrydą awangardowego rocka spod znaku ekscentrycznego Captaina Beefhearta i
Franka Zappy z miejskim, chuligańskim, moskiewskim folkiem (można też dopatrzeć
się odniesień do twórczości takich grup jak Pere Ubu, Talking Heads czy Joy
Division). Ich image sceniczny, tak jak i muzyka przyciągał uwagę. Stroje były
mieszanką stylu bikiniarskiego (świetnie opisanego przez Leopolda Tyrmanda w
Dziennikach) z karykaturą ubiorów hipisowskich. Zespół otaczała artystowska,
skandalizująca aura. Psychodeliczne teksty przepełnione były dużą dawką absurdu
połączonego z nihilizmem, dekadencją i groteską. Mamonow zasłynął też ze
specyficznego tańca scenicznego będącego, jak pisze Usenko,
maniakalno-mechaniczną wersją rosyjskiego, „atomowego boogie woogie”. Na fali
pierestrojki zespół wyjechał w 1988 r. w pierwszą trasę koncertową po Europie
Zachodniej. W Londynie Zvuki Mu zauważył i zachwycił się zespołem słynny muzyk
i producent Brian Eno. Jednak grupa nie potrafiła wykorzystać szansy zrobienia
kariery na zachodzie (głównie ze względu na wybryki i niesubordynację lidera) i
wróciła do kraju.
Moskiewska muzyczna scena
niezależna, jak podkreśla Usenko, w przeciwieństwie do sceny leningradzkiej
czerpała bardziej bezpośrednio z wzorców zachodnich.
Najczystszym i najbliższym temu
co współgra z rosyjską duszą był syberyjski punk rock – najbardziej gniewny,
buntowniczy, mroczny, pełen autodestrukcji i apokaliptycznych nastrojów.
Syberia to specyficzny obszar leżący najdalej od europejskiej części imperium.
To ziemia przeklęta, ziemia gułagów, cierpienia, rozpaczy i braku nadziei. To
także prawdziwe zagłębie szpitali psychiatrycznych zwanych psychuszkami, do
których wysyłano na tzw. leczenie wszystkich nieprawomyślnych inteligentów i
artystów, najczęściej zupełnie zdrowych psychicznie. To tam „leczono” ich
psychotropami, elektrowstrząsami, testowano na nich działanie narkotyków i
nowych leków. Po takich „kuracjach” jeśli przeżyli, to wychodzili jako ludzkie
wraki. Jednym z pacjentów syberyjskiej psychuszki był lider punkowej grupy z
Omska - Grażdanskaja Oborona - Jegor Letow.
Zadenuncjowała go własna matka,
którą zaniepokoił i przestraszył rodzaj muzyki granej przez syna, więc jako
prawomyślna obywatelka doniosła na niego władzom. Letow na skutek testowania na
nim narkotyków na kilka miesięcy stracił wzrok i wyszedł ze szpitala objęty
amnestią na fali pierestrojki.
Grażdanskaja Oborona i Jegor Letow (pierwszy z
prawej)
Ostatnie rozdziały książki to
lata 90. XX w. i czasy obecne. Jest to bardzo trudny okres transformacji ustrojowej
- rozpada się ZSRR, powstają suwerenne państwa (Litwa, Łotwa, Estonia, Ukraina
itd.). Społeczeństwo rosyjskie także przeżywa bardzo ciężki czas. Narastają
nierówności społeczne, obok klasy nowobogackich i rosnących w zawrotnym tempie
fortun oligarchów, duża część obywateli gwałtownie ubożeje. Narasta
niezadowolenie tych, którzy nie odnajdują się w nowej rzeczywistości. Rosja
chcąc utrzymać status quo angażuje się w konflikty zbrojne (Afganistan,
Czeczenia, Gruzja). Konsekwencją tego jest napływ do Rosji uciekinierów z
ogarniętych wojną terytoriów, co potęguje wzrost nacjonalizmów. Na tym tle
polityczno-społecznym Usenko pokazuje narodziny rosyjskiego rapu i hip hopu.
Niezaprzeczalnym walorem książki
Konstantego Usenki są świetne i liczne tłumaczenia tekstów utworów opisywanych
kapel. Oprócz ogromnej wiedzy na temat radzieckiej i rosyjskiej niezależnej
sceny muzycznej autor potrafi wspaniale i zajmująco opowiadać. Pokazuje nam
codzienne życie miast, komunałek, szarość, brud, a jednocześnie jest to
książka, którą czyta się jak doskonałą powieść obyczajową, miejscami thriller
polityczno-historyczny. Jak pisze Rafał Księżyk: Usenko zabiera nas w podróż
na nieznany ląd i ani przez chwilę nie przestaje zdumiewać. Po lekturze nie
będziecie mieli wątpliwości, że najprawdziwszy punk był na Syberii. Ta historia
jest uniwersalna, pełna charakterów i emocji (…) aż kipi dziką energią.
„Oczami radzieckiej zabawki...”
chciałbym polecić wszystkim, nie tylko tym, którzy interesują się muzyką.
Ogromna wiedza, pasja i talent pisarski Usenki daje gwarancję, że każdy kto
przeczyta tę książkę zobaczy w zupełnie innym świetle Rosję i Rosjan. Pozwoli
zrozumieć zwyczajnych ludzi, ale także i artystów, którzy uciekając przed
strachem i beznadzieją stworzyli niejednokrotnie bardzo oryginalną i
wartościową sztukę, która pozwoliła im przetrwać. Twórczość niezależnych
artystów, jak pokazuje Usenko, stanowi również swoistą diagnozę stanu
rosyjskiej duszy.
Maciek
Krawczyk
Jeśli Konstanty Usenko pisze tak, jak śpiewa choćby w Super Girl & Romantic Boys, to ja to kupuję:)
OdpowiedzUsuńPisze śpiewająco:), z niesamowitym poczuciem humoru, ironii, z dużą wrażliwością, empatią dla ludzkich słabości, fobii, dziwactw i innych odlotów. Dla mnie przede wszystkim potrafił kapitalnie oddać przeróżne absurdy rzeczywistości tej jeszcze sowieckiej i już postsowieckiej, te przerażające i fascynujące zarazem skrajności i meandry rosyjskiej duszy. To taki bardziej alternatywny odpowiednik Hugo-Badera.
OdpowiedzUsuńMaciek Krawczyk