TRANSLATOR

New wave zalewa Imperium Sowietów / „Oczami radzieckiej zabawki. Antologia radzieckiego i rosyjskiego undergroundu”, Konstanty Usenko, Wyd. Czarne, 2012


Wydawnictwo Czarne po cyklu kapitalnych reportaży Jacka Hugo-Badera („Biała gorączka”, „W rajskiej dolinie wśród zielska” i „Dzienniki kołymskie”) z podróży po Rosji, głęboko przejmujących i pokazujących spustoszenia jakie poczynił słusznie (chociaż niestety nie do końca) miniony ustrój zarówno w przyrodzie, jak i w mentalności jej mieszkańców, wydało kolejną świetną pozycję. Jest to książka Konstantego Usenki „Oczami radzieckiej zabawki...”. To szczególna pod wieloma względami oferta wydawnicza. Przedstawia bowiem nie tylko narodziny i rozwój niezależnej muzyki rockowej w ZSRR, a potem w Rosji, ale umieszcza ją na szerokim tle obyczajowym, społecznym, kulturowym i politycznym. Pokazuje, jak w niemożliwym, przeklętym czasie, w całkowitej niemalże izolacji od świata zewnętrznego (żelazna kurtyna), powstawała rosyjska kontrkultura i związana z nią awangarda muzyczna. Cezura czasowa to druga połowa lat 80. XX w. po rok 2011, z licznymi odniesieniami do lat wcześniejszych. 

Autor jest nietuzinkowym muzykiem - klasycznie wykształcony wiolonczelista, członek wielu zespołów punkowych, nowofalowych i industrialnych (np. The Leszczers, Super Girl & Romantic Boys, 19 Wiosen), tekściarz, producent, didżej, dziennikarz (m. in. współpracuje z pismem Lampa). Pochodzi z inteligenckiej rodziny o polsko-rosyjskich korzeniach. Matka Danuta Wawiłow była znaną autorką książek dla dzieci, tłumaczką i animatorką życia kulturalnego młodzieży (prowadziła Klub Ludzi Artystycznie Niewyżytych - młodzieżowy, alternatywny ruch artystyczny). Ojciec Oleg Usenko był rosyjskim dyplomatą. Kostek urodził się w Warszawie, ale często bywał u swoich dziadków w Rosji, mógł więc bezpośrednio obserwować, poznawać, i jak sam przyznaje, chłonąć tamtejszą rzeczywistość. Dzięki pasjom matki Kostek bardzo szybko znalazł swoje miejsce w niezależnym młodzieżowym środowisku artystycznym.

Usenko zadziwia swoją erudycją i  niezwykle rzetelnym warsztatem niemalże zawodowego historyka-archiwisty (w książce roi się od nazwisk i nazw zespołów, jest zaopatrzona w słownik młodzieżowego slangu rosyjskiego, szczegółowe kalendarium i bibliografię). Nie jest to jednak opracowanie dotyczące tylko i wyłącznie muzyki alternatywnej, ale przede wszystkim opowieść: (…) o przeklętym czasie i nieugłaskanych artystach, o których nie chcieliśmy chyba nic wiedzieć, bo to działo się przecież u „kacapów”. Na szczęście rockowy archeolog Usenko swoją misję wypełniania białych plam w naszych mózgach wykonał lepiej niż Indiana Jones - (fragment recenzji M. Owczarka).  

Geograficzną mapę radzieckiej, a następnie rosyjskiej podziemnej muzycznej kultury niezależnej wyznaczają trzy główne ośrodki  - Leningrad (Petersburg), Moskwa i Syberia (Nowosybirsk, Omsk). Głównym bohaterem, legendą i punktem odniesienia jest postać i losy Wiktora Coja – lidera kultowej w Leningradzie i w całej Rosji grupy Kino. Nieżyjący już Coj (zginął tragicznie w 1990 r. w wypadku samochodowym) był półkoreańczykiem o chmurnej urodzie Bruce'a Lee. Jego legenda wciąż jest w Rosji żywa i jest symbolem stylu życia dla wszystkich tzw. nieformałów - ludzi chcących żyć niezależnie, na własny rachunek, niepokornych.

Leningrad, w którym żył i tworzył Coj z racji swojego położenia w delcie Newy nad Zatoką Fińską, miał dużo łatwiejszy kontakt z Zachodem. Piotr I Wielki - miłośnik wszystkiego co 

                                                                 Wiktor Coj                                                              
                                                              
angielskie i holenderskie, wybudował w mieście Kunst Kamerę - kolekcja dzieł sztuki, numizmatów, zabytków starożytnych, egzotycznych przedmiotów i innych osobliwości. Petersburg jako pierwszy w imperium rosyjskim łapał wszelkie zachodnie nowinki i szybko zyskał sławę jako stolica wszelkiej maści cudaków, dziwaków i jak powiedzielibyśmy dzisiaj, freaków. To tutaj także rodziły się i kształtowały awangardowe kierunki w sztuce i literaturze rosyjskiej (np. neosymbolizm czy futuryzm). W leningradzkich pustostanach działało wiele nielegalnych pracowni artystycznych, zalążków dzisiejszych squatów, w których skupiało się życie niezależnej kulturalnej bohemy. Charakterystyczną cechą niezależnych grup muzycznych z Leningradu były odniesienia do tradycji rosyjskiej awangardy artystycznej z początków XX wieku. Muzyka zespołów kipiała humorem (często wisielczym), groteską, ironią i pastiszem. Przede wszystkim wynikało to z niemożności mówienia wprost, otwartym tekstem o absurdach, strachu i beznadziejnym życiu w socrealizmie.

Drugą znaczącą postacią muzycznej sceny niezależnej, której Usenko poświęca sporo uwagi, jest Piotr Mamonow  - lider moskiewskiej grupy Zvuki Mu


Piotr Mamonow (pierwszy z lewej) i Zvuki Mu

Zespół Mamonowa był przedziwną hybrydą awangardowego rocka spod znaku ekscentrycznego Captaina Beefhearta i Franka Zappy z miejskim, chuligańskim, moskiewskim folkiem (można też dopatrzeć się odniesień do twórczości takich grup jak Pere Ubu, Talking Heads czy Joy Division). Ich image sceniczny, tak jak i muzyka przyciągał uwagę. Stroje były mieszanką stylu bikiniarskiego (świetnie opisanego przez Leopolda Tyrmanda w Dziennikach) z karykaturą ubiorów hipisowskich. Zespół otaczała artystowska, skandalizująca aura. Psychodeliczne teksty przepełnione były dużą dawką absurdu połączonego z nihilizmem, dekadencją i groteską. Mamonow zasłynął też ze specyficznego tańca scenicznego będącego, jak pisze Usenko, maniakalno-mechaniczną wersją rosyjskiego, „atomowego boogie woogie”. Na fali pierestrojki zespół wyjechał w 1988 r. w pierwszą trasę koncertową po Europie Zachodniej. W Londynie Zvuki Mu zauważył i zachwycił się zespołem słynny muzyk i producent Brian Eno. Jednak grupa nie potrafiła wykorzystać szansy zrobienia kariery na zachodzie (głównie ze względu na wybryki i niesubordynację lidera) i wróciła do kraju.

Moskiewska muzyczna scena niezależna, jak podkreśla Usenko, w przeciwieństwie do sceny leningradzkiej czerpała bardziej bezpośrednio z wzorców zachodnich.

Najczystszym i najbliższym temu co współgra z rosyjską duszą był syberyjski punk rock – najbardziej gniewny, buntowniczy, mroczny, pełen autodestrukcji i apokaliptycznych nastrojów. Syberia to specyficzny obszar leżący najdalej od europejskiej części imperium. To ziemia przeklęta, ziemia gułagów, cierpienia, rozpaczy i braku nadziei. To także prawdziwe zagłębie szpitali psychiatrycznych zwanych psychuszkami, do których wysyłano na tzw. leczenie wszystkich nieprawomyślnych inteligentów i artystów, najczęściej zupełnie zdrowych psychicznie. To tam „leczono” ich psychotropami, elektrowstrząsami, testowano na nich działanie narkotyków i nowych leków. Po takich „kuracjach” jeśli przeżyli, to wychodzili jako ludzkie wraki. Jednym z pacjentów syberyjskiej psychuszki był lider punkowej grupy z Omska - Grażdanskaja Oborona - Jegor Letow.

Zadenuncjowała go własna matka, którą zaniepokoił i przestraszył rodzaj muzyki granej przez syna, więc jako prawomyślna obywatelka doniosła na niego władzom. Letow na skutek testowania na nim narkotyków na kilka miesięcy stracił wzrok i wyszedł ze szpitala objęty amnestią na fali pierestrojki. 


Grażdanskaja Oborona i Jegor Letow (pierwszy z prawej)

Ostatnie rozdziały książki to lata 90. XX w. i czasy obecne. Jest to bardzo trudny okres transformacji ustrojowej - rozpada się ZSRR, powstają suwerenne państwa (Litwa, Łotwa, Estonia, Ukraina itd.). Społeczeństwo rosyjskie także przeżywa bardzo ciężki czas. Narastają nierówności społeczne, obok klasy nowobogackich i rosnących w zawrotnym tempie fortun oligarchów, duża część obywateli gwałtownie ubożeje. Narasta niezadowolenie tych, którzy nie odnajdują się w nowej rzeczywistości. Rosja chcąc utrzymać status quo angażuje się w konflikty zbrojne (Afganistan, Czeczenia, Gruzja). Konsekwencją tego jest napływ do Rosji uciekinierów z ogarniętych wojną terytoriów, co potęguje wzrost nacjonalizmów. Na tym tle polityczno-społecznym Usenko pokazuje narodziny rosyjskiego rapu i hip hopu.

Niezaprzeczalnym walorem książki Konstantego Usenki są świetne i liczne tłumaczenia tekstów utworów opisywanych kapel. Oprócz ogromnej wiedzy na temat radzieckiej i rosyjskiej niezależnej sceny muzycznej autor potrafi wspaniale i zajmująco opowiadać. Pokazuje nam codzienne życie miast, komunałek, szarość, brud, a jednocześnie jest to książka, którą czyta się jak doskonałą powieść obyczajową, miejscami thriller polityczno-historyczny. Jak pisze Rafał Księżyk: Usenko zabiera nas w podróż na nieznany ląd i ani przez chwilę nie przestaje zdumiewać. Po lekturze nie będziecie mieli wątpliwości, że najprawdziwszy punk był na Syberii. Ta historia jest uniwersalna, pełna charakterów i emocji (…) aż kipi dziką energią.

„Oczami radzieckiej zabawki...” chciałbym polecić wszystkim, nie tylko tym, którzy interesują się muzyką. Ogromna wiedza, pasja i talent pisarski Usenki daje gwarancję, że każdy kto przeczyta tę książkę zobaczy w zupełnie innym świetle Rosję i Rosjan. Pozwoli zrozumieć zwyczajnych ludzi, ale także i artystów, którzy uciekając przed strachem i beznadzieją stworzyli niejednokrotnie bardzo oryginalną i wartościową sztukę, która pozwoliła im przetrwać. Twórczość niezależnych artystów, jak pokazuje Usenko, stanowi również swoistą diagnozę stanu rosyjskiej duszy.

                                                                                                                    Maciek Krawczyk

2 komentarze:

  1. Jeśli Konstanty Usenko pisze tak, jak śpiewa choćby w Super Girl & Romantic Boys, to ja to kupuję:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisze śpiewająco:), z niesamowitym poczuciem humoru, ironii, z dużą wrażliwością, empatią dla ludzkich słabości, fobii, dziwactw i innych odlotów. Dla mnie przede wszystkim potrafił kapitalnie oddać przeróżne absurdy rzeczywistości tej jeszcze sowieckiej i już postsowieckiej, te przerażające i fascynujące zarazem skrajności i meandry rosyjskiej duszy. To taki bardziej alternatywny odpowiednik Hugo-Badera.

    Maciek Krawczyk

    OdpowiedzUsuń