TRANSLATOR

Piekło powtarzalności / "Pod Mocnym Aniołem" Wojciecha Smarzowskiego

„Ale to już było…” pomyślałam wychodząc z kina. Panie Wojtku, nie zaskoczył mnie Pan! Pomimo ciągłych zapewnień padających z ust Jerzego (Robert Więckiewicz) „tym razem będzie inaczej”, ja odnoszę wrażenie, że inaczej nie jest! Zaburzający ciągłość narracji montaż, kamery przemysłowe, ujęcie z kranu – kamery wznoszącej się do góry nad światem, muzyka Mikołaja Trzaski, już nie zaskakująca. O ile te same chwyty i figury stylistyczne stosowane w poprzednich filmach uderzały mnie i poruszały, o tyle w tym momencie wydają się nieco wyblakłe i, chyba muszę to powiedzieć, nużące. 

Holenderska biblioteka

Holandia kojarzy się większości z nas z tulipanami, wiatrakami, rowerami i kanałami. Odwiedzający ten kraj turyści prawie zawsze zachwycają się tu przepięknym krajobrazem, spokojem i bogatą ofertą kulturalną, często będącą doskonałym przykładem na to, że nie musi się ona zamykać w czterech ścianach i może być dostępna tylko niewielkiej liczbie odbiorców. Co roku do Holandii ściągają tłumy na liczne festiwale i kwietniowe Święto Królowej.


Wizyta w bibliotece w mieście Kasserine w Tunezji, cz. 4

Kolejną część relacji piszę z kilkudniowym opóźnieniem, bo ustalaliśmy pewne kwestie formalne, co do tego jak przedstawić pomoc i współpracę Miejskiej Biblioteki Publicznej w Lublinie z biblioteką publiczną w Kasserine.

Obywatelka G.C./ Słów kilka o książce „Obywatel i Małgorzata” autorstwa Małgorzaty Potockiej i Krystyny Pytlakowskiej

Był oczytany, dowcipny, świetnie tańczył. Nienawidził poznawania  nowych osób. Nie znosił wywiadów. Codziennie rano na śniadanie jadł kanapki z serem. Jadł je również przed wyjściem na różnego rodzaju przyjęcia, imprezy, żeby nie jeść wśród ludzi i kamer. Był dobrym ojcem i świetnym kochankiem: „seks był dla niego twórczością, jak muzyka”. Miewał problemy z kokainą. Ale na czym tak naprawdę polegała jego wielkość jako artysty? Niestety z książki „Obywatel i Małgorzata” autorek Małgorzaty Potockiej i Krystyny Pytlakowskiej nie dowiemy się tego. 

Zabierz laskę do kina

"Zabierz laskę do kina" to hasło kulturalnej kampanii społecznej, która jest kierowanym do wszystkich apelem o udostępnianie kultury osobom z niepełnosprawnością wzroku i słuchu. Laska z hasła to oczywiście biała laska, a przez ten kojarzony z niewidomymi element organizatorzy przypominają o potrzebach widzów z niepełnosprawnością wzroku i słuchu.


Z cyklu: Stypendium w Indiach cz.2 / Opowiada Katarzyna Poleszak

Univeristy of Delhi często nazywane jest DU (czyt. di ju). Jest to jeden z najważniejszych uniwersytetów w Indiach, znany z wysokiego poziomu nauczania, od lat najlepszy w corocznych rankingach. Założony w 1922 roku, oprócz studiów licencjackich, magisterskich czy podyplomowych, oferuje też przeróżnego rodzaju kursy dla obywateli Indii, jak i dla obcokrajowców. Ma dwa kampusy. W północnej części Delhi znajduje się Kampus Główny (Main Campus), w południowej Kampus Południowy (South Campus). Jego filie rozsiane są po całym kraju. Mój kurs odbywał się na Kampusie Głównym, tam też znajdują się najważniejsze siedziby uniwersytetu, najstarsze college'e, akademiki. Położony w przepięknej parkowej scenerii, rozciąga się na ogromnej przestrzeni i jest domem nie tylko dla studentów, lecz spragnionych zieleni małp, wiewiórek i papużek.
 Arts Faculty, już po remoncie, źródło Wikipedia

Wyrzeźbiła papierowego Smauga z kart „Hobbita”

Mieszkająca w Danii młoda artystka o imieniu Victoria prowadząca działalność pod szyldem VMCreations stworzyła rzeźbę z papieru inspirowaną „Hobbitem” J. R. R. Tolkiena.

Domowe melodie w Lublinie!

Przebojem „Grażka” wdarli się na legendarną Listę Przebojów Programu Trzeciego Polskiego Radia, zajmując drugie miejsce, by tydzień później wspiąć się na sam szczyt. Domowe melodie to Justyna Chowaniak – pomysłodawczyni, autorka tekstów, wokalistka, pianistka oraz Staszek Czyżewski  i Kuba Dykiert – odpowiedzialni za stronę instrumentalną.

Jak pisze sama Justyna: Domowe melodie to projekt kilkunastu własnoręcznie nabazgranych i skomponowanych piosenek w domu. Razem z płaczem, spalonym garnkiem, gorączką i dziurawą skarpetą. Nagrywam. Rejestruję ulotny fragment mojego życia. Po drodze pojawili się moi muzykanci najlepsi - Staszek i Kuba. I tak sobie klepiemy domowe bity.