TRANSLATOR

„Biblioteka to dobry społeczny biznes”*… „Szwecja czyta, Polska czyta” pod red. Katarzyny Tubylewicz i Agaty Diduszko-Zyglewskiej

Książka jest rozmową ze szwedzkimi i polskimi ekspertami od literatury. Nie przynosi jednej odpowiedzi, przytacza natomiast mnóstwo ciekawych, konkretnych, inspirujących przykładów, mających spowodować, żeby ludziom chciało się czytać. Rozmówcy, bez moralizowania przypominają, dlaczego tam, gdzie się dużo czyta, wszystkim żyje się po prostu fajniej. Mnie zaciekawił najbardziej opis niezwykłej sztokholmskiej TrioTretton, bibliotece dla dziesięcio-, trzynastolatków zaprojektowanej na podstawie sugestii samych dzieci, do której nie mają wstępu dorośli, jak też o „Stacji Kultury” w Rumi – bibliotece na byłej stacji kolejowej, która w miesiąc po otwarciu liczyła aż tysiąc członków.
Szwecja we wspieraniu kultury jest bardzo aktywna. Dużo rozmawia się o literaturze, która nie istnieje w próżni. Źródeł takiego zjawiska trzeba szukać już w okresie reformacji i kampanii Kościoła szwedzkiego na rzecz czytelnictwa (XVIII wiek). Tymczasem w okresie II Rzeczpospolitej owa tradycja zostało nieco zatracona, co zaowocowało przyzwoleniem na elitaryzm czytania i istnienie tzw. ciemnych mas w społeczeństwie polskim. Jak przyznaje Beata Stasińska do dziś brakuje woli politycznej, by kulturę, edukację i naukę uznać za priorytety cywilizacyjne równie ważne, jak gospodarka i budowanie instytucji demokratycznych*. Nie ma dobrych ustaw, biblioteki od niedawna podnoszą się z ruin posttransformacyjnych zaniedbań, kapitalistyczny rynek książki wciąż pozostawia wiele do życzenia. Na całe szczęście, zaczyna się to powoli zmieniać. Coraz szersze kręgi zatacza dyskusja o konieczności wprowadzenia ustawy o jednolitej cenie książki. Ponadto zwiększa się liczba osób zainteresowanych kulturą. Polacy coraz częściej szukają dobrych przykładów. Szwecja przestała się nimi interesować, swoje rozwiązania uznając za najlepsze. W Polsce czołowe miejsca na listach bestsellerów prawie zawsze zajmują niepolscy autorzy, w Szwecji sytuacja wygląda zupełnie odwrotnie. Tutaj lista bestsellerów składa się głównie ze szwedzkich książek. Szwedzka literatura, głównie kryminał, podejmuje tematy ważne dla wielu społeczeństw. Autorom mniej zależy na jakości, bardziej na temacie. Polska zaś ma wielu dobrych poetów, sporo książek ambitnych, świetną fantastykę i reportaż, niestety brak jej dobrej tradycji pracy nad fabułą. Ponadto Szwecja jest narodem lubiącym się organizować, co sprzyja lobbowaniu na rzecz autorów, obrony praw tłumaczy czy negocjowaniu umów i godnych honorariów dla pisarzy. Szwedzi dbają o rodzimych autorów, umożliwiając im przy tym równy start. Dofinansowywane są działania zarówno młodych, eksperymentujących pisarzy, jak i tych starszych. Literatura szwedzka jest uznawana w Europie za pewną markę.

Książka „Szwecja czyta, Polska czyta” powstała z przerażenia fatalnym stanem czytelnictwa w Polsce i z przekonania, że jest to jednak trend, który da się odwrócić*. Zrodziła się też z przeświadczenia ludzi, że czytelnictwo jest dobrem powszechnym, stanowi bowiem klucz do współuczestnictwa w demokracji, bo tylko ludzie czytający są świadomymi odbiorcami.



* cytaty zostały zaczerpnięte z książki „Szwecja czyta, Polska czyta” pod red. Katarzyny Tubylewicz i Agaty Diduszko-Zyglewskiej

Dorota Olejniczek-Klementewicz


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz