TRANSLATOR

Syn Szawła - współczesna Antygona

To trudny film, wymagający. Przytłacza realizm i ciężka tematyka obozowego życia. Z drugiej strony dzięki temu, że kamera trzyma się blisko głównego bohatera, możemy się poczuć tak jakbyśmy byli tam razem z nim. Spojrzenie od wnętrza obozu to ciekawy pomysł artystyczny. Kadry są nieostre, momentami rozmyte. To, co się dzieje wokół, głównie słyszymy a nie widzimy, co wyostrza nasze zmysły i oddziałuje na nie mocniej niż gdyby wszystko zostało pokazane. 
Szaweł pomaga przy zwłokach, wie, że z czasem i on zostanie zabity. Szykowana jest już lista nazwisk tych, którzy zostaną zamordowani jako pierwsi. Tymczasem jednemu chłopakowi udaje się cudem przeżyć w komorze gazowej. Szaweł rozpoznaje w nim syna. Wiek się zgadza. Chłopak zostaje jednak wkrótce zabity. Mężczyzna wymusza na lekarzu pięć minut dla siebie przy zwłokach syna. Postanawia znaleźć rabina i urządzić mu prawdziwy pogrzeb. Bardzo ryzykuje, wiele poświęca, aby osiągnąć swój cel. Jeden ze współwięźniów wyrzuca mu, że „poświęcił żywych dla martwych”. 

Rabin obiecuje pomodlić się, ale nie chce pomóc w pogrzebie. Szaweł dowiaduje się, że jest rabin Grek naznaczony dwoma bliznami. Stara się do niego dotrzeć ... Czy mu się uda? Zadajemy sobie to pytanie przez cały film, ale nie to jest najważniejsze. Szaweł jest współczesną Antygoną, chce za wszelką cenę pochować zwłoki syna. Nie zawaha się złamać żadnych zakazów i zasad etycznych. 

„Syn Szawla” to film trzymający w napięciu do ostatniej sekundy. Muszę jednak uprzedzić, że to nie jest film ładny wizualnie, z szerokimi kadrami. Wręcz przeciwnie, ale jak powiedział w wywiadzie dla Gazety Wyborczej reżyser „nie mógł nakręcić filmu ładnego”. Tematyka wpłynęła na narracje i sposób pokazania bohatera. Ten węgierski film jest trudny w odbiorze, ale warty zobaczenia. Bez wątpienia zasłużył sobie na nominację do Oskara za film nieanglojęzyczny.

Sylwia Rytko-Siodłowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz