"Thor. Mroczny Świat", czyli kontynuacja ekranizacji komiksów o nordyckim bogu, to przyzwoita rozrywka z niezłymi efektami i kilkoma pięknymi obrazkami. Jednak powodem dla którego warto obejrzeć ten film jest znakomia kreacja Toma Hiddlestona w roli Lokiego - boga zniszczenia i zdrady.
Postać ta już w komiksowym ujęciu została rozwinięta na wybranych cechach Lokiego z mitologii nordyckiej: przebiegłości, zmiennokształtności, zdradliwości. Dodane czy też uwypuklone zostały: przewrotne poczucie humoru, wdzięk i niepokojący urok, które udało się Hiddlestonowi znakomicie przedstawić, raczej dzięki własnym atutom i warsztatowi aktorskiemu, niż scenariuszowi czy dialogom. Można się również dopatrzeć pewnej psychologicznej wiarygodności, w tej przecież dalece fantastycznej, postaci.
Tak, jak i w naszym świecie, w "Mrocznym..." ciekawie robi się wtedy, kiedy niebezpieczeństwa, trudności i podstawowe wartości ujrzymy z perspektywy okraszonej humorem postaci, tak niejednoznacznej, jak Loki.
POLECAM, WCIĄŻ W KINACH, RÓWNIEŻ W 3D
Wojciech Olchowski
Pierwsza część strasznie mnie zawiodła i nie planowałam zabierać się za drugą, ale czytam już milionowy tekst o znakomitej kreacji Hiddlestona, więc może jednak się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńMiło mi że zachęciłem, ja na Thora poszedłem dla czystej rozrywki i dlatego że kocham Norwegię. Miłej zabawy życzę.
OdpowiedzUsuń