„Szału nie ma, jest rak” to
poruszająca rozmowa Katarzyny Jabłońskiej z nieżyjącym już dzisiaj, księdzem
Janem Kaczkowskim, który od czterech lat zmagał się z nowotworem mózgu. Zmarł w
Poniedziałek Wielkanocny w wieku 39 lat. Jak sam mówił „dyrektorował” w Puckim
Hospicjum pod wezwaniem Ojca Pio. Co ważne, stworzył je i przez wiele lat
pomagał jego pacjentom. A pomagał w sposób szczególny. Każdy chory w hospicjum traktowany
był przez księdza indywidualnie, z ogromnym szacunkiem do samej śmierci. Spełniał
życzenia nawet te najmniejsze, dotyczące potraw, wychodząc z założenia, że
właśnie owa potrwa, może być ostatnią, jakiej chory skosztuje.
Rozmowa traktuje o sprawach niełatwych,
bo o codziennym, mądrym i świadomym zmaganiu się ze śmiercią, ale też o życiu pełną
piersią, jednakże z dużą dawką pokory i racjonalnego spojrzenia na świat. Ksiądz
Jan w ciepły sposób opowiedział o przebywaniu wśród chorych, jak i swoim
chorowaniu. Zrobił to w sposób absolutnie pozbawiony pouczeń, przez co rozmowa
stała się jeszcze bardziej przekonywująca. Duchowny w dość szczegółowy sposób
wyjaśnił również podejście zarówno swoje, jak i Kościoła do zapłodnienia in vitro, inseminacji, eutanazji i
leczenia paliatywnego. Opowiedział na czym polega zapewnienie wsparcia
psychicznego choremu, a przede wszystkim jego rodzinie po stracie. Poparł to
wieloma przykładami ze swojego doświadczenia.
Lubił powtarzać, że przed
śmiercią bardzo chciałby jeszcze zrobić coś pożytecznego. Tą rozmową udało mu
się to na pewno, bowiem wierzę, że skłoni ona do głębszej refleksji jeszcze nie
jednego człowieka. Niewierzącego też!
Dorota
Olejniczek-Klementewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz