W dniach 8-16 sierpnia w Szczebrzeszynie
odbyło się wielkie święto literatury. Zapomniane od stuleci miasteczko położone
na pięknym Roztoczu, zwanym „Krainą Poetów”, na kilka dni zmieniło się w
stolicę języka polskiego, awansując tym samym do rangi jednego z
najważniejszych ośrodków polszczyzny.
Do udziału w festiwalu zostali
zaproszeni uznani polscy pisarze ze starszego i młodszego pokolenia, m.in.:
Wiesław Myśliwski, Eustachy Rylski, Ryszard Krynicki, Marek Bieńczyk, Grażyna
Plebanek, Anna Janko, Ziemowit Szczerek, Jakub Żulczyk. Wśród gości nie
zabrakło też cenionych językoznawców - prof. Jerzego Bralczyka i dr hab.
Katarzyny Kłosińskiej. Na festiwalu pojawili się też znakomici aktorzy, w tym:
Maja Komorowska, Stanisława Celińska, Jadwiga Jankowska-Cieślak, Katarzyna
Herman, Karolina Gorczyca, Stefan Szmidt, Mariusz Bonaszewski, Adam Woronowicz
czy Przemysław Bluszcz.
Były spotkania z pisarzami,
spektakle teatralne, koncerty, wykłady językoznawców i krytyków literatury,
dyskusje, projekcje filmowe i warsztaty tematyczne. Motywem przewodnim
pierwszej edycji była twórczość Zbigniewa Herberta. Poświęcony mu koncert –
widowisko, na którym usłyszeliśmy znane i mniej znane wiersze poety z muzyką
Karima Matusewicza, okazał się najważniejszym i jednocześnie najpiękniejszym
wydarzeniem festiwalu. Interpretacja utworów Herberta w wykonaniu aktorów Katarzyny Herman, Doroty Landowskiej, Mariusza
Bonaszewskiego, Adama Woronowicza oraz muzyków z zespołu Karimski
Club, Adama Nowaka i Sylwii Wiśniewskiej spowodowała wzruszenie w
niejednym wsłuchanym w ową melodię sercu.
Rangę Festiwalu
i jego poziom artystyczny podniosła obecność Wiesława Myśliwskiego. Zapytany o
swoją najlepszą książkę, odpowiedział, że żadnej książki nie uważa za
najlepszą. Wyróżnił wprawdzie „Pałac”, jednakże poprosił, aby to pytanie
potraktować jako niebyłe. Więcej mogliśmy natomiast usłyszeć na temat
postrzegania czasu, a mianowicie o tym, że istnieje tylko jeden czas realny –
przeszłość. Zdementował też głos krytyki literackiej, która napisała, iż
Myśliwski pisze swoje książki przez 10 lat. To nie prawda! Jak sam przyznał,
pisze rzadko, ponieważ po napisaniu książki jest pusty, wymóżdżony, nienawidzi pisania i chciałby o nim zapomnieć.
Wspomniał, że „Ostatnie rozdanie” czy „Traktat o łuskaniu fasoli” pisał 3 lata.
Między tymi latami nie robi nic, co jest jego ulubionym zajęciem. A jeśli już zacznie,
to tylko pół bądź jedną stronę dziennie. Taka ilość to niebywały sukces. W
sztuce czy literaturze ilość nie przechodzi bowiem w jakość. Wspomniał też o
muzyce, nieodłącznym elemencie jego twórczości. Przyznał, że podczas pisania to
muzyka słucha jego, nie on muzyki. Kilka słów poświęcił również refleksji nad
językową warstwą tekstów literackich, bowiem zwraca na nią szczególną uwagę.
Przyznał prymat językowi mówionemu nad tekstami pisanymi. W związku z tym
opowiedział zabawną anegdotę o tym, jak w czasach gimnazjum, jako uczniowie,
mieli za zadanie, w ramach zminimalizowania analfabetyzmu na wsiach, uczyć
starsze osoby pisać. Przypadła mu pewna starsza Pani, którą zaraz po nauczeniu
alfabetu, poprosił aby napisała na kartce swoje imię i nazwisko. Kiedy z trudem
jej się to udało, on rzekł do niej „Widzi Pani, tak się Pani nazywa”. Kobieta
popatrzyła ze zdziwieniem i odrzekła „Nazywam się tak, jak Panu mówię, a nie
tak, jak jest tu napisane”.
W
sobotnie popołudnie Adam Woronowicz
i Janusz Strobel (muzyka) przenieśli przybyłe do Szczebrzeszyna audytorium
w niezwykły świat poetycki. Obejrzeliśmy spektakl „Miłość” na
podstawie wierszy ks. Jana Twardowskiego w reżyserii Janusza Kukuła.
Wieczorem
na deskach Miasteczka Festiwalowego wystąpiła Stanisława
Celińska ze swoją najnowszą płytą „Atramentowa”. Wyjątkowe teksty do
kompozycji Macieja Muraszko napisali Wojciech Młynarski, Dorota Czupkiewicz
oraz Muniek Staszczyk i Marcin Sosnowski. Maciej Muraszko zaaranżował też na
nowo ulubione utwory Artystki, które dzięki nowemu wykonaniu nabrały odmiennego
kolorytu i niezwykłej pogody ducha. Ciekawym akcentem koncertu było wykonanie
przez Stanisławę
Celińską znanego przeboju zespołu Hey „Do rycerzy, do szlachty,
do mieszczan”, przygotowanego w nowej aranżacji. Ponadto na płycie Artystka
śpiewa wraz z Muńkiem Staszczykiem przejmującą piosenkę, którą napisał
specjalnie dla niej. Muńka na koncercie nie było, ale i tak wyszło pięknie.
„Piękne rzeczy w pięknym miejscu”
tak krótko, słowami Tomasza Brzozowskiego, można podsumować ideę Festiwalu
„Szczebrzeszyn. Stolica języka polskiego”, na którym nie sposób było wszystko
zobaczyć, bowiem działo się, oj działo!
Dorota
Olejniczek-Klementewicz
*** Tytuł jest autorskim pomysłem Stanisławy Celińskiej
fot. Dorota Olejniczek-Klementewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz