W środę wieczorem w Warszawie
zmarł wybitny pisarz i reżyser Tadeusz
Konwicki. Autor książkowej "Małej Apokalipsy" i filmowego
"Ostatniego dnia lata" zmarł w swym warszawskim mieszkaniu. Miał 88
lat.
"Ja jestem ostatni, co
pamięta początek XX wieku" - mawiał Konwicki, który był zarówno
partyzantem antysowieckiego podziemia, jak i zaangażowanym marksistą, wreszcie
- sceptycznym obserwatorem dziejów.
"Mam w sobie pewne
mechanizmy, które decydują o moim życiu. Moim osobistym zjawiskiem wewnętrznym
jest poczucie obcości. Miałem je przez całe życie, ale nigdy sobie tego nie
uświadamiałem. Dopiero teraz, na starość, nagle zrozumiałem, że decydowało to w
jakiś sposób o moim postępowaniu. Krótko mówiąc, zawsze się czułem wrzucony do
jakiejś rzeki, która mnie niesie. Właściwie wszystko działo się wbrew mojej
woli. Nie wiem, czy to ułomność, czy może po prostu obiektywna sytuacja, ale ja
się zawsze czułem obco. Tak jak jeden z moich bohaterów, czasem powtarzam w
różnych sytuacjach życiowych: Co ja tu robię?" - mówił Konwicki
sam o sobie kilka lat temu.
Urodził się 22 czerwca 1926 roku
w Nowej Wilejce. Liceum ukończył na tajnych kompletach. W 1944 roku przyłączył
się do Ósmej Brygady AK, zwanej Oszmiańską. W partyzantce antysowieckiej
pozostał do kwietnia 1945 roku. Potem, wraz z kolegami, przedostał się do
Polski, rozpoczął studia na polonistyce Uniwersytetu Jagiellońskiego, zaczął
pisywać w "Odrodzeniu".
Debiutancka powieść Konwickiego - "Rojsty" - w której nawiązywał do doświadczeń partyzanckich, przedstawiając zderzenie patriotycznego idealizmu z rzeczywistością wojny, została w 1948 roku zatrzymana przez cenzurę, ukazała się dopiero w 1956 roku. Pierwszym opublikowanym dziełem Konwickiego stało się więc socrealistyczne opowiadanie "Przy budowie" (1950) opisujące doświadczenia autora w brygadzie kopaczy w Nowej Hucie, gdzie spędził pięć miesięcy 1949 roku. "Szukałem swego miejsca na ziemi" - wspominał po latach. "Przy przekonaniu, że głupi świat doprowadził do wojennej hekatomby wydawało mi się, że receptą na wydobycie się z tej całej katastrofy, również moralnej, jest utopia socjalistyczna" - tłumaczył się Konwicki po latach z okresu, gdy był jednym z "pryszczatych" - zaangażowanych, bezkompromisowych głosicieli socjalistycznej ideologii, publikującym reportaże i felietony m.in. w "Nowej Kulturze" i "Sztandarze Młodych". Po latach Konwicki napisał, że tych tekstów "nie da się usprawiedliwić".
Debiutancka powieść Konwickiego - "Rojsty" - w której nawiązywał do doświadczeń partyzanckich, przedstawiając zderzenie patriotycznego idealizmu z rzeczywistością wojny, została w 1948 roku zatrzymana przez cenzurę, ukazała się dopiero w 1956 roku. Pierwszym opublikowanym dziełem Konwickiego stało się więc socrealistyczne opowiadanie "Przy budowie" (1950) opisujące doświadczenia autora w brygadzie kopaczy w Nowej Hucie, gdzie spędził pięć miesięcy 1949 roku. "Szukałem swego miejsca na ziemi" - wspominał po latach. "Przy przekonaniu, że głupi świat doprowadził do wojennej hekatomby wydawało mi się, że receptą na wydobycie się z tej całej katastrofy, również moralnej, jest utopia socjalistyczna" - tłumaczył się Konwicki po latach z okresu, gdy był jednym z "pryszczatych" - zaangażowanych, bezkompromisowych głosicieli socjalistycznej ideologii, publikującym reportaże i felietony m.in. w "Nowej Kulturze" i "Sztandarze Młodych". Po latach Konwicki napisał, że tych tekstów "nie da się usprawiedliwić".
W 1953 roku Konwicki został
przyjęty do PZPR, w tym czasie pracował nad "Władzą", polityczną
powieścią o trudnościach z wdrażaniem nowego ustroju na prowincji. Potem
ukazały się "Godzinasmutku" oraz "Z oblężonego miasta". O
flircie z komunizmem Konwicki powie po latach w wywiadzie przeprowadzanym przez
Stanisława Beresia: "Nie tylko nic nie zyskałem, ale i straciłem. Mogę na
to przytoczyć dowód: pięć moich nieudałych, wadliwych, ułomnych i chorych
książek to właśnie straty spowodowane moim lekkomyślnym przyłączeniem się do
marksizmu".
Październik'56 roku był dla
Konwickiego wstrząsem. "Ja miałbym powiedzieć: pomyliłem się, przepraszam
i już jestem świeżutki, inny? Runęła moja nadpiłowana gałąź, a ja razem z
nią" - wspominał w "Kalendarzu i klepsydrze". "Ci, którzy
mnie w jakiś sposób urabiali ideologicznie, którzy mnie pouczali, którzy
stosowali wobec mnie jakąś pedagogikę(...) - ci wszyscy ludzie nagle pewnego
dnia powiedzieli mi: to ty, frajerze, w to wierzyłeś? To ty byłeś naiwny do
tego stopnia?" ("Cień obcych wojsk", w tomie "Wiatr i
pył"). Na pewien czas Konwicki odszedł od literatury w stronę twórczości
filmowej. Został kierownikiem literackim zespołu Kadr. Sam także reżyserował
m.in. takie filmy jak "Ostatni dzień lata", "Salto",
"Jak daleko stąd, jak blisko", "Zaduszki", "Dolina
Issy" (wg powieści Czesława Miłosza) czy "Lawa" (wg
"Dziadów" Adama Mickiewicza).
W 1963 roku ukazuje się
"Sennik współczesny", jedna z najważniejszych książek polskiej literatury
powojennej, szkatułkowa opowieść o przeżyciach pokolenia dojrzewającego w
czasie wojny i próbującego się znaleźć w czasach powojennych. Trzy lata później
- w 1966 roku - Konwicki rzucił legitymację partyjną po usunięciu z PZPR Leszka
Kołakowskiego. Rok później ukazało się "Wniebowstąpienie" -
rozchwytywana przez czytelników powieść, uznana przez władze za "wypadek
przy pracy" cenzorów. To także panorama losów pokolenia, które wchodziło w
życie po wojnie, podobnie kolejna książka "Nic albo nic".
"Kalendarz i klepsydra" (1976) napisany w formie para-dziennika, jest zbiorem obserwacji, anegdot, wspomnień, relacji z podróży, portretów przyjaciół m.in. Słonimskiego, Dygata, Holoubka, Łapickiego oraz sławnego kota Iwana. "Kalendarz..." wyszedł nakładem Czytelnika, ale "Kompleks polski" (1977) już trafił do drugiego obiegu, podobnie jak "Mała Apokalipsa" (1979), najsłynniejsza powieść Konwickiego - obraz gospodarczego, politycznego i obyczajowego rozkładu PRL-u końca dekady Gierkowskiej, ale także rozrachunek z PRL-owską opozycją.
"Kalendarz i klepsydra" (1976) napisany w formie para-dziennika, jest zbiorem obserwacji, anegdot, wspomnień, relacji z podróży, portretów przyjaciół m.in. Słonimskiego, Dygata, Holoubka, Łapickiego oraz sławnego kota Iwana. "Kalendarz..." wyszedł nakładem Czytelnika, ale "Kompleks polski" (1977) już trafił do drugiego obiegu, podobnie jak "Mała Apokalipsa" (1979), najsłynniejsza powieść Konwickiego - obraz gospodarczego, politycznego i obyczajowego rozkładu PRL-u końca dekady Gierkowskiej, ale także rozrachunek z PRL-owską opozycją.
"Jesteście wydzieliną tego
systemu, żebrem z ciała tej tyranii. Wy jesteście z Biesów
Dostojewskiego, a nie z opowiadań Żeromskiego czy Struga" - mówi w jednej
ze scen powieści jej narrator, Tadeusz K. Karnawałowi Solidarności Konwicki
przyglądał się sceptycznym okiem. W książce "Lawina i kamienie"
wspomina, że po doświadczeniach młodości nie kusiły go już żadne ideologie,
także ta solidarnościowa. Bohater "Rzeki podziemnej, podziemnych
ptaków" - powieści o grudniu 1981 roku, zauważa: "Kłopoty to się
dopiero zaczną, jak odzyskamy niepodległość".
Każda kolejna książka Konwickiego
wywoływała dyskusje. Sam o swoich dokonaniach literackich mówił z sarkazmem, a
siebie samego zwykł określać jako "ohydną hybrydę na pograniczu dwóch
światów: polskiego i rosyjskiego". Dla jego stylu, zwłaszcza gdy pisze
"od siebie", najbardziej charakterystyczna jest jadowita ironia i
dystans wobec opisywanej rzeczywistości. Bohaterem książek Konwickiego bywa
"zgniły inteligent znad Wisły" czy "warszawski hydraulik od
prowincjonalnej epiki". Konwicki żongluje nastrojami, wątkami oraz
konwencjami: "Zwierzoczłekoupiór" ma konwencję książki dla dzieci,
"Nic albo nic" - kryminału z dreszczykiem, a "Kronika wypadków
miłosnych" - romansidła.
"Pamflet na siebie" (1995)
to pożegnanie Konwickiego z pisaniem. W telewizyjnej wypowiedzi dla Stanisława
Beresia Konwicki opowiadając o tej książce przedstawiał ją, jako zamknięcie
swojej kariery pisarskiej. "Nieoczekiwanie dopadła mnie starość. Jestem
znudzony i zniechęcony. (...) Czuję, że w ogóle niepotrzebnie pisałem i że z
ulgą odłożyłem pióro (chyba na zawsze)".
Źródło:
http://www.instytutksiazki.pl/wydarzenia,aktualnosci,32408,zmarl-tadeusz-konwicki.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz