Milczący…na pół tylko
obecny…uprzejmie zdystansowany…leciutko kpiący…niechętny do publicznych
wystąpień…podsuwający kąśliwe uwagi i szydercze słowa… Ani ładny, ani elokwentny,
ani nie czarował… Jaki był naprawdę Sławomir Mrożek? Znamy już mnóstwo anegdot,
które budują legendę pisarza. Swoją cegiełkę dokłada również Małgorzata I.
Niemczyńska w książce „Mrożek. Striptiz neurotyka”, rozpoczynając od rozdziału Milczenie, w którym opisuje, jak w
podeszłym wieku, dotknięty afazją pisarz, uczy się od początku czynności,
takich jak składanie liter, poruszanie nadgarstkiem czy trzymanie ołówka.
Autorka zbliża się do swojego
bohatera poprzez ludzi, z którymi obcował i poprzez miejsca, w których osiadał.
Na początku czytamy o rodzinnym Borzęcinie, następnie pojawia się Kraków, a tam
słynny Dom Literatów przy ulicy Krupniczej 22, w którym Mrożek swojego czasu dzielił
lokum ze Stanisławem Czyczem. We wspomnieniach zamieszkałego tam później (lata
70.) Bronisława Maja miejsce to wyglądało tak: Gdy objąłem te pokoje, część Czycza była…nie powiem, że zdewastowana,
ale było widać że ktoś w niej mieszkał, i to delikatnie mówiąc. Mrożkowska
część była natomiast dziewiczo nieskazitelna. Miał niewiarygodnie uregulowany
tryb życia. Wychodził rano do baru na ulicę Rajską, zjadał bułkę, wypijał
szklankę mleka i jak najszybciej wracał. Nie chcąc tracić czasu na rozpalanie w
piecu, bo to przecież głupstwa, zakładał rękawiczki i pisał, okna zaklejał
papierem, żeby ciepło nie uciekało i żeby mu nikt nie przeszkadzał. Niemczyńska
wspomina także, że przez lata wspólnego mieszkania Mrożek i Czycz widywali się
bardzo rzadko, zaledwie kilka razy. Ten
pierwszy się chowa, bo ma obsesję, że ten drugi chce od niego pożyczyć
pieniądze. Gdy słyszy, że kolega się krząta po kuchni, na wszelki wypadek nie
wychodzi z pokoju.
Autorka poświęca rozdziały w
książce osobom, które odcisnęły wyraźny ślad na życiu Mrożka. Są nimi: Jan
Błoński, Witold Gombrowicz, Adam Włodek, Stanisław Lem oraz dwie żony pisarza –
Maria Otremba i Meksykanka Susana Ostrio Rosas. Wydaje mi się, że najciekawsza
relacja łączyła go z Gombrowiczem, na którego punkcie miał obsesję i którego w
swoich dziennikach nazywał „Szefem”. Autorka w znamienity sposób pokazuje
wnikliwą i bardzo głęboką analizę tego zjawiska, zwracając szczególną uwagę na
to, że Mrożek był pełen podziwu dla jasności umysłu Gombrowicza. On coś wiedział, czego oni nie wiedzieli.
Był kimś, z kim można by podjąć dialog. Mrożek wyznał kiedyś, że Gombrowicz był
dla niego koszmarem. Nie mógł się wyzwolić spod jego wpływu. Uważał się też
za gorszego, o czym bardzo często wspominał: Gombrowicz jest. Ja ciągle nawet nie jestem pewien, że jestem. (…) Może przeczuwam tylko niezręcznie to, co
bardzo dobrze wie Gombrowicz, może po prostu jestem gorszy. Być może to
jest powód publikacji Krawca dopiero
osiem lat po śmierci twórcy Ferdydurke (1977),
mimo że napisał ją w 1966 roku.
Niemczyńska porusza również wątek
kobiet pojawiających się w życiu Sławomira Mrożka. Ten bywa wobec nich okrutny.
Zarzuca im niesamodzielność oraz nadmierną emocjonalność, po czym przyznaje, że
takie podejście bierze się z jego nieśmiałości, a nawet lęku przed kobietami.
Czuje się wobec nich bezradny i w pewien sposób od nich zależny. W jednej z ostatnich rozmów przyzna
jednak, że nie wyobraża sobie bez nich świata. Jest też kobieta inna niż
wszystkie. Szczególne miejsce w życiu pisarza zajmuje Susana Ostrio Rosas. - Dlaczego się zdecydowałam? Widzi pani,
Mrożek to bardzo inteligentny facet. Jest najbardziej inteligentną osobą, jaką
kiedykolwiek spotkałam w życiu. Byłam zafascynowana jego umysłem. To było
takie: „WOW!”. Trudno wytłumaczyć miłość. Po prostu się zakochałam. A jak
kochasz, to kochasz. Nawet jeśli wiesz, że igrasz z ogniem. Nawet jeśli wiesz,
że ryzykujesz wszystko. Nawet jeśli wiesz, że możesz przegrać. A poza tym…to
jeden z najwybitniejszych dramaturgów swojego wieku! Uznałam w końcu: „No
dobra, niech będzie”.
Niezwykle interesująca okazuje
się być też ostatnia część książki, a mianowicie wywiad z Mrożkiem, jeden z
ostatnich, jakiego udzielił. Czuć w wypowiedzi nieuchronny kres istnienia,
pewne odniesienie do wieczności. Kiedy Niemczyńska przywołuje cytat z
napisanego po chorobie Baltazara, Mrożek
odpowiada jedynie: „Napisałem, to
napisałem. Widocznie wydawało mi się to dowcipne. Bez znaczenia”. Podczas
jednej z konferencji prasowych w Warszawie powie: Każdy, kto ma osiemdziesiąt lat, rozgląda się dookoła, gdzie by się tu
przytulić. W mojej sytuacji paszportowej wyszło na Niceę. Z wiekiem człowiek
powoli obojętnieje. Dawniej moje życie było bardzo żywe, ale z powodów
naturalnych staję się coraz bardziej obojętny. Dlatego też czy Kaczyński, czy
Tusk co robi, w tej chwili to już mnie mało obchodzi.
Któregoś razu napisze w
dzienniku: Hipotezy, wszystko jest
hipotezą. Tylko jedno wiemy na pewno: że umrzemy. Ale za to w to nie wierzymy.
Dorota Olejniczek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz