Długo zastanawiałam się, jak i
czy w ogóle napisać recenzję tej książki. Nie da się o niej pisać tak po
prostu, tak zaraz po jej przeczytaniu… Takie historie ogląda się dobrze w
telewizji albo czyta o nich, gdy dotyczą innych miejsc i czasów! Nie naszych,
nie tu i teraz! Jacek Hugo-Bader pokusił się jednak i postanowił stworzyć
opowieść o świecie, który zobaczył. Nie będę wchodziła w dyskusję na temat
konfliktu, do jakiego doszło po powstaniu tej książki między JHB a Jackiem
Berbeką. To ominę. Przyjmę natomiast taki punkt widzenia, że książka ta została
napisana z perspektywy człowieka będącego poza środowiskiem wspinaczkowym,
dlatego w swoim odczuciu dopuszczam pewien margines omyłek autora, należącego
bez wątpienia do grona najlepszych polskich reportażystów.
Towarzyszymy więc letniej
wyprawie na Broad Peak po ciała Maćka Berbeki i Tomka Kowalskiego,
uczestniczymy pośrednio w cierpieniu brata
Maćka, rodziców i narzeczonej Tomka. W międzyczasie giną kolejni wielcy,
m.in. Artur Hajzer – twórca projektu Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015, któremu
uczestnicy stawiają tablicę pamiątkową. Szokujące wrażenie robi rozdział
opisujący stenogram ostatnich rozmów członków wyprawy z jej kierownikiem,
Krzysztofem Wielickim.
Autor pozwala sobie na fabularyzowanie
rozmów i wydarzeń, które mogły mieć miejsce 6 marca 2013 roku. Robi to w
smaczny sposób, nie narzucając jednej słusznej wizji rzeczywistości. Książka
unika dawania gotowych odpowiedzi. Dla jednych reportaż będzie atakiem na Adama
Bieleckiego, inni zrzucą winę na brak realnego oszacowania sytuacji przez Maćka
Berbekę i Tomka Kowalskiego. Książkę można zatem polecić tym, którzy nie
szukają prostych, jednoznacznych wyroków. W tej sytuacji nie ma jednej prawdy!
Ważnym elementem są również wyjaśnienia niedomówień dotyczące chociażby raków
Tomka i ich roli w owej tragedii czy szczegółów komunikacji radiowej między
bazą a wspinaczami najpierw atakującymi szczyt, później umierającymi na grani. Jedno
jest pewne, wszyscy – Adam, Artur, Maciek i Tomek – zajrzeli za słynną
berbekową „drugą stronę lustra”. Dwóch z nich przepłaciło to niestety
najcenniejszym darem jaki posiadamy. Życiem!
Książka JHB w moim przekonaniu
jest książką dobrą, choć trudną, smutną i nie dającą nadziei, zwłaszcza osobom
w niej opisywanym. Pokazuje himalaistów jako ludzi wewnętrznie rozszczepionych,
podejmujących trudne, często kontrowersyjne decyzje, lubiących podnieść sobie
ciśnienie. Nie zawsze jest to rozsądne! Czas chyba, aby „lodowi wojownicy”
złapali oddech i na nowo potrafili spojrzeć na to co robią i po co to robią! Bo
przecież nie dla odfajkowania i świętego spokoju!
Dorota Olejniczek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz